Dlaczego w supermarketach zawsze jest chłodno? Odpowiedź zaskakuje
W upalny dzień wejście do klimatyzowanego sklepu przypomina wizytę w oazie: ciało się rozluźnia, oddech zwalnia, a mózg sygnalizuje – jesteś bezpieczny. Ten moment ulgi to jednak nie tylko wyraz troski o klienta. Chłodniejsze powietrze to przemyślany chwyt strategii sprzedażowej – o dziwo, wpływa na tempo podejmowania decyzji i liczbę produktów, które trafiają do koszyka.
Idealne warunki do wydawania pieniędzy
Badania psychologów konsumenckich pokazują, że optymalna temperatura zakupów to 20–22°C. W takim środowisku organizm nie musi zużywać energii na chłodzenie, tętno się stabilizuje, a poziom kortyzolu – hormonu stresu – spada. W efekcie czujemy się zrelaksowani i bardziej otwarci na spontaniczne decyzje zakupowe – łatwiej sięgamy po nowy smak lodów czy dodatkową butelkę izotoniku „na później”.
Latem ten efekt się potęguje – kontrast między rozgrzaną ulicą a chłodnym wnętrzem sklepu Biedronki czy Lidla wywołuje natychmiastową falę przyjemności. Z neurologicznego punktu widzenia przypomina to mechanizm nagrody, którą podświadomie chcemy „zrewanżować się”, na przykład wrzucając do koszyka produkt z ekspozycji przy wejściu.

Ziemno sprzyja zakupom i... promocją
Gdy odczuwamy komfort termiczny, mózg przechodzi w tryb automatyczny i szybciej przetwarza bodźce wizualne. Kolorowe etykiety, promocje „2 + 1” czy limitowane edycje słodyczy wywołują pozytywne skojarzenia, którym trudniej się oprzeć. Co więcej, niższa temperatura zmniejsza chęć szybkiego opuszczenia sklepu – nie męczy nas duchota ani pot na karku, więc spokojnie przemierzamy kolejne alejki.
Okazuje się, że sklepy często utrzymują niższą temperaturę niż na zewnątrz, aby zachęcić klientów do dłuższego przebywania w lokalu i zwiększyć komfort zakupów, co jest szczególnie istotne w upalne dni. Chłodniejsze powietrze pomaga również w utrzymaniu świeżości produktów, zwłaszcza spożywczych.
To z kolei zwiększa liczbę tzw. mikrodecyzji, czyli drobnych, nieplanowanych zakupów, które mogą podnieść wartość paragonu nawet o 30 proc. Eksperci ds. retailu nazywają to „czasem ekspozycji” – każda dodatkowa minuta spędzona w chłodnej przestrzeni to kolejne dwie lub trzy okazje do sięgnięcia po coś, czego wcześniej nie mieliśmy na liście.
Granica etyki – dlaczego niższa temperatura to już manipulacja?
Sama klimatyzacja nie jest niczym złym, dopóki służy wyłącznie komfortowi klientów. Problem pojawia się wtedy, gdy sieci handlowe celowo ustawiają temperaturę nieco niższą, niż wymaga tego, chociażby bezpieczeństwo przechowywania żywności, by wywołać konkretne i przewidywalne reakcje zakupowe.
To subtelna forma manipulacji – chłód obniża czujność, skraca czas analizy cen czy wartości odżywczej, a tym samym ogranicza racjonalne decyzje. W teorii marketingu mówi się o „niewidzialnym bodźcu środowiskowym”: klient nie identyfikuje źródła wpływu, więc trudniej mu się przed nim uchronić.
Choć taka praktyka nie łamie prawa, warto być jej świadomym. Naturalna potrzeba ochłody może zostać przekuta w większy zysk sklepu. Dlatego następnym razem, gdy przyjemny chłód powita Cię przy wejściu, zrób krok w tył – i zastanów się, czy naprawdę potrzebujesz wszystkiego, co właśnie wpadło Ci do koszyka.
Niedawno wskazywaliśmy, jakie jajka są najzdrowsze oraz wskazywaliśmy, jakiej kawy unikać.

Źródło: Smakosze.pl